„Najpierw wolność, potem związki”

Dziś w Wyborczej nowy przewodniczący PO przedstawił swoją receptę na powrót do władzy. Zahaczył przy okazji o temat związków partnerskich – a dokładniej to przyczyn dla których PO nie zamierza o nie walczyć w najbliższej przyszłości. Poniżej fragment wywiadu:

Czy PO zmienia kurs? Mówił pan niedawno w TVN 24, że chce wrócić do rozmowy z Kościołem, że źle się stało, iż Platforma jest czarnym ludem dla Kościoła.

– Tylko partia centrum z silnym konserwatywnym biegunem, ale też liberalna w sprawach gospodarczych, może pokonać PiS. Nie ma w Sejmie lewicy – lewicą socjalną jest PiS, a lewicą światopoglądową liberalna Nowoczesna, która złoży w Sejmie ustawę o związkach partnerskich.

PO znowu oddaje pole Nowoczesnej?

– Nikomu nie oddajemy pola. Platforma będzie partią centrową, ze skrzydłami konserwatywnym i liberalnym. Brak lewicy w Sejmie będzie nas w naturalny sposób spychać w lewą stronę. Gdy będziemy bronić w Sejmie programu dofinansowania in vitro, a będziemy to robić, PiS będzie nas atakował, że jesteśmy partią lewacką.

Czy poprzecie związki partnerskie, jeśli Nowoczesna złoży projekt? Są potrzebne w Polsce czy już nie?

– Są potrzebne. Ale jakie to ma znaczenie, gdy PiS burzy fundamenty demokratycznego państwa, paraliżuje Trybunał Konstytucyjny, robi skok na media publiczne, rozwala Służbę Cywilną, wprowadza inwigilację obywateli? Dziś potrzebna jest przede wszystkim obrona wolności, obrona polskiej gospodarki, która może zostać zdewastowana pomysłami PiS. Nie chcemy, by za to płacili Polacy.

…oraz reakcja polityków Nowoczesnej i szczerze zdziwionego sympatyka:

blogas

Podsumowując – PO nie interesuje się związkami, ponieważ :

  • nie chce zostać partią lewacką;
  • poza tym TK, erozja demokracji, obrona gospodarki oraz (sic!) wolności;
  • no i jest lewicowa obyczajowo Nowoczesna, która ma się tu wykazać.

Nowoczesna nie wykazuje zainteresowania, bo… bo tak. Konsultacje. I te no, prace. Nic na szybko.

 

Nowoczesne, proeuropejskie partie.

Jeden z użytkowników Twittera zwrócił moją uwagę na fakt, iż politycy de facto muszą być pragmatyczni – w związku z tym wyciąganie tego tematu jest im aktualnie wybitnie nie na rękę. Zgoda. Częściowa.
Bo istnieje przykład partii Razem, która ma całkowicie normalne podejście do spraw LGBT, wykraczające poza oczywiste i zachowawcze związki partnerskie dla hetero i homo – po prostu ich nie akcentuje właśnie by nie zaszufladkowano jej jako kawiorowej lewicy.
W wypadku panów Petru i Schetyny mamy zaś niejako otwartym tekstem przekaz, iż te kwestie nie są częścią sprawy”wolnościowej”.
Mamy też stanowisko zaprzyjaźnionych działaczy KOD, które to opisywane było m.in na blogu Slwstra.

Co PO i Nowowczesna mają do związków?

Jest to lewacki koncept.
Najwyraźniej obie „proeuropejskie” ugrupowania mają za oszalałego lewaka np. konserwatystę Camerona. Tak jak i większość zkomuszałego kontynentu i szeroko pojmowanego „świata zachodu”.

xxxx.png

Legenda do mapki w linkowanym artykule. Viva la Mexico.

U nas jest lewacki, Polska nie jest gotowa.

Po pierwsze – rozumując w ten sposób USA do dziś powinny utrzymywać oficjalną segregację rasową, wszak nie rozwiązano tam jeszcze problemu rasizmu.
Po drugie – selektywne podejście do demokracji to też domena innej polskiej partii. Wybieranie wygodnych elementów i ignorowanie „obcych kulturowo” postulatów…

PiS i s-ka nazwą te partie lewackimi.

Dla naszej psychoprawicy *wszystko* jest i będzie lewactwem.

Poza tym – czy poważne partie nie potrafią wykreować WŁASNEJ narracji?

To kwestia ważna tylko dla kilku procent społeczeństwa.

Popularny argument w dyskusjach internetowych. Oczywiście tylko osoby LGBT popierają ruch LGBT. Przykładem autor notki. Oh, wait.

Poparcie dla związków – tak. Ale kosztem będą przegrane wybory.

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale ostatnie wybory wygrał podobno PiS?

Oraz – czy PO nie zwyciężyła w 2011 dzięki głosom wyborców lewicowych?

Czy poparcia Legierskiego dla Dudy nie krytykowano argumentem, iż to właśnie PO i PBK sprzyjają związkom?

Bo to ogólnie… śliska sprawa / to nie tak ważne / w sumie mam mieszane uczucia

Prawe skrzydło, nieco bardziej zawstydzone niż twarda prawica.

***

Kończąc – jak wspominałem, rozumiałbym pewną dawkę kunktatorstwa w kwestii związków, przemilczeń, byleby doczekać większej ilości wpadek PiSu a’la dotacje dla Rydzyka i doszlusować do kolejnych wyborów.

Mój problem z obiema partiami tkwi jednak w tym, iż w żaden sposób nie pokazują, że kiedykolwiek rozwiążą kwestię związków. Podstawowe prawo człowieka sprowadzane jest do roli karty atutowej; oceniane wyłącznie przez pryzmat wpływu na słupki sondażowe.

Wszelkiego typu dyrdymały o konsultacjach czy też niedojrzałości społeczeństwa są dla mnie tylko maską , za którą kryje się twarz dobrego wujka, co to pozwala wszystkim żyć jak chcą, ale broń boziu za ręce na ulicy bo to fu i co proboszcz powie.

Problemem jest dla mnie też podejście do sprawy jak do gorącego kartofla – Schetyna tego nie weźmie, bo zajmie się tym Petru, Petru taką sugestię traktuję jako obelgę. Ktoś się tym zajmie. Ten bardziej lewicowy. My, poważni konserwatyści, walczymy z Pisiorami.

Jeśli, drogi czytelniku, kwestia związków – homo, hetero, bez różnicy – budzi Twoje zainteresowanie a jesteś też zwolennikiem PO lub .N – pamiętaj proszę o pytaniu o nie działaczy obu ugrupowań. Przy odrobinie szczęścia usłyszysz odpowiedzi nieprzefiltrowane przez autoryzację wywiadu i resztki politycznej poprawności.

EDIT ///

Znalazłem program PO z wyborów 2015. 

Wszyscy obywatele winni mieć te same prawa i obowiązki. Trzymając się tej zasady, uregulujemy status związku partnerskiego, tak by mogły z niego korzystać wszystkie osoby, różnej lub tej samej płci, które chcą się związać i żyć razem, ale jednocześnie nie chcą lub nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego.

… i FAQ Nowoczesnej.

16. Jaki jest stosunek Nowoczesnej do związków partnerskich?

Związki partnerskie powinny być zalegalizowane. Ludzie sami mają prawo decydować w jakiej formie prawnej chcą wspólnie funkcjonować.

5 uwag do wpisu “„Najpierw wolność, potem związki”

  1. „Najwyraźniej obie „proeuropejskie” ugrupowania mają za oszalałego lewaka np. konserwatystę Camerona. Tak jak i większość zkomuszałego kontynentu i szeroko pojmowanego „świata zachodu”.”

    A co jest konserwatywnego w poparciu związków partnerskich? To konserwatyzm jedynie z nazwy, podobnie jak jedynie z nazwy lewicowa jest portugalska Partia Socjaldemokratyczna. Konserwatyści z definicji będą przeciwni wspieraniu LGBTQ, masowemu przyjmowaniu imigrantów i np. edukacji seksualnej w szkołach. Bo chcą zachować dawny porządek. Jeśli konserwatyści zajmują się LGBTQ, to jest to tak kuriozalne, jak gdyby Chadecja miała zajmować się wprowadzaniem refundacji operacji zmiany płci – to jest sprzeczne z definicją, którymkolwiek klasykiem by się nie podeprzeć.

    Polubienie

    1. Wskazuję na fakt, iż na świecie kwestia tych regulacji nie jest już w żadnym wypadku uznawana za postulat stricte lewicowy.
      Konserwatyzm, oprócz obrony starego porządku zakłada także ewolucyjny charakter zmian, co niejako potwierdza iż dla największych europejskich partii konserwatywnych nastąpiło przesunięcie punktu ciężkości w wypadku związków – nie są rewolucją, a jedynie schludnym wyjaśnieniem niejasnego statusu prawnego części społeczeństwa.
      Jeśli chodzi zaś o samego Camerona i jego partię, ideowo – w zależności od tego, czy oprócz kwestii światopoglądowych rozpatrujemy też np poglądy gospodarcze czy te dotyczące UE i geopolityki – lokuje się on na prawo od PO i .N.

      Polubienie

      1. Ok, niech kwestia związków nie będzie lewicowa/liberalna. Ale to nie czyni z niej jeszcze postulatu konserwatywnego. Konserwatyzm zakłada ewolucję, ale polegającą na akceptowaniu sprawdzonych rozwiązań. Trudno mi uznać za sprawdzone dziesiątki różnych opcji funkcjonujące w różnych krajach – wciąż toczą się spory między zwolennikami a przeciwnikami nie jednej, a wielu opcji – bo jedni są za pełnym zrównaniem, drudzy za związkami, ale nie za małżeństwami, trzeci są za małżeństwami, ale nie za adopcją itd.

        Poza tym samo forsowanie związków partnerskich jest… egoistyczne? W sensie – trafia tak naprawdę do jednej grupy – lesbijek i gejów. W każdym tzw. cywilizowanym państwie są małżeństwa cywilne dostępne dla hetero, więc ni cholery nie rozumiem problemu u nich. Co czego dążę? Zamiast regulować kolejny „wyjątek” jakim jest prawna regulacja LGBTQ, zderegulujmy cały system. Małżeństwa niech pozostaną domeną związków wyznaniowych (nie tylko KK, ale choćby Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolicki – gdzie biskupem jest dość znany gej Szymon Niemiec), a cała reszta (nie tylko opierające się na wspólnym pożyciu, ale absolutnie dowolnej konfiguracji – choćby sąsiad z sąsiadem, jeśli im tak wygodnie) niech opiera się na wolnej woli „przypieczętowywanej” prostym dokumentem. I takie rozwiązanie, korzystne dla wszystkich, zdecydowanie szybciej zostałoby zaakceptowane. Trudno mi teraz, na szybko, znaleźć grupę, która mogłaby się tym poczuć urażona, nie licząc paru ekstremistów. Pozostałaby właściwie kwestia adopcji dzieci, na którą na chwilę obecną nie mam pomysłu.

        Partia Konserwatywna, PO, .N – trudno mi w ogóle uznać „nasze polskie” partie za prawicowe bądź lewicowe – raczej odwołałbym się do pierwotnego podziału. Oni są bagnem, koniunkturalistami, z lekkimi odchyłami. Tak jak piszesz – szukają „jelenia” do związków partnerskich. Gdyby sympatię ogółu zdobyli maoiści, PO i Nowoczesna okazałyby się bastionem klasycznego konserwatyzmu, wręcz pialiby o potrzebie wprowadzenia monarchii. I na odwrót.
        I nie jestem pewien, czy podobnie nie można sklasyfikować partii zachodnich. Wydaje mi się, że podobnie różnią się szczegółami, kwestiami drugo- czy trzeciorzędnymi. Ruchy prawdziwie ideowe wydają się być marginalne, nie rzucają mi się w oczy. Choć nie wykluczam, że czegoś nie dostrzegam.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Byłbym zapomniał, post scriptum:

        Na tyle, na ile jestem obeznany z ruchami politycznymi w różnych krajach, to mam wrażenie, że niezależnie od deklarowanych poglądów polityka państw raczej nie zmienia się diametralnie. Zmienia się co najwyżej symbolika, ale nie zachodzą jakieś zmiany systemowe – czy to Ukraina, gdzie ponoć stary reżim został obalony, czy Grecja, gdzie Tsipras miał być ożywczym wiatrem, a wieje starym trupem, czy w Hiszpanii.
        W świetle tego muszę przyznać Ci rację – wychodzi na to, że prawie wszystkie partie są konserwatywne, bo niewiele zmieniają, tylko wciąż prą na ślepo w jednym kierunku, nieznacznie się dygocząc 😉

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz